Kilka słów prawdy o tym blogu...

Umieszczam tu różne, różniste twory swojego zestresowanego, sfrustrowanego umysłu. Jak się komuś spodoba - miłej zabawy, jak nie - żegnam oschle i ozięble ;)
Uprasza się o zachowanie minimum przyzwoitości w komentarzach.
Ok, to chyba tyle. Pozdrawiam i życzę miłej lektury.

09 marca 2009

"Trudne" wyrazy

Wyobraźmy sobie następującą sytuację: prowadzimy z kimś zaciekłą dysputę, o np. polityce (to zawsze wyzwala dzikie emocje), nasze argumenty niemal zrównują z ziemią naszego rozmówcę, a tu nagle - bam! Katastrofa. Użył on słowa, którego ni w ząb nie rozumiemy. Stawia nas to w kłopotliwym położeniu, lecz żeby zachować twarz, oczywiście nie dajemy tego po sobie poznać. Trudno przecież w takich sytuacjach zapytać: „Możesz mi powiedzieć, co znaczy to słowo?”. Byłoby to zbyt wielką ujmą na honorze.
Tzw. trudne wyrazy, stworzone po to, by móc jednym słowem opisać dane zjawisko, stan czy zespół cech, w dzisiejszych stały się narzędziem do poprawiania sobie samooceny i sprawiania dobrego wrażenia. I co z tego? Otóż nic. Gorzej, gdy używamy ich w złym kontekście lub je przekręcamy. Jeszcze gorzej, gdy ktoś nas poprawi. A klęska absolutna nastąpi, gdy zrobi to publicznie. By uniknąć takich nieprzyjemnych sytuacji, lepiej zawczasu poświęcić parę chwil na bliższe zapoznanie się z nimi i na faktyczne zrozumienie ich prawdziwego znaczenia, by w przyszłości móc swobodnie nimi żonglować podczas pokazów naszej niebywałej elokwencji. W trosce o kulturę języka i nasze dobre imię, rzecz jasna ;)


Apologeta – znaczy obrońca. Apologetą stajemy się wówczas, gdy bronimy jakiejś sprawy, ideologii czy osoby.
Np.
- Józek powiedział, że Zdzisiek jest wielką, zieloną meduzą grającą na harfie w Mozambiku.
- Co ty chrzanisz?!
- Uważam, że Józek ma racje.
W tym momencie stajemy się apologetą stwierdzenia, wyrażonego przez Józka. Nie stajemy się natomiast apologetą, gdy uciekamy przed jakimś wściekłym rottweilerem. Można niby powiedzieć, że bronimy własnego tyłka, ale nie o to chodzi.

Serwilizm – to podporządkowanie się komuś, w połączeniu ze służalczością. Tym terminem najczęściej określa się postawę ludności z terenów okupowanych, wobec okupanta. Serwilizmem okazjonalnym można natomiast nazwać relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną, kiedy to facet gotów jest wynieść wszystkie śmieci świata lub zjeść cały gar przesolonej na maxa zupy i z uśmiechem poprosić o dokładkę, o ile ma cień nadziei, że wieczorem może liczyć na seks.

Truizm – to banał, czyli stwierdzenie, którego nie ma sensu powtarzać, bo jest powszechnie znane.
Truizmami takimi jak: „Podatki muszą być niższe” czy „Zarobki muszą być wyższe”, bez opamiętania posługują się politycy.
Powiedzenie, że „Rząd jest do d...” nie jest żadnym novum – to też truizm.

Adwersarz – czyli oponent, polemista lub zwyczajne taki ktoś, kto ośmiela się nie podzielać naszej opinii. Bywa, że nie jest do nas zbyt przyjaźnie nastawiony. Z natury teściowe są adwersarzami.
I urzędnicy z kontroli skarbowej.

Egzaltacja – to przesadne okazywanie uczuć, czasami nieadekwatne do sytuacji. Egzaltowany jest np. facet, który rzuca się do Ciebie z pięściami, podczas gdy chciałeś tylko zamienić parę słów z jego żoną. Bez jego wiedzy i w jego łóżku.

Hedonizm – jeśli twoja ukochana w przypływie nieuzasadnionej złości powie, że nic tylko chlejesz piwsko, oglądasz mecze, łazisz z kolegami po knajpach i że kawał z Ciebie cholernego egoisty, powiedz jej z dumą, że jesteś hedonistą. Znaczy niemal to samo, ale brzmi zdecydowanie lepiej.

Antycypacja – antycypować znaczy przewidywać, zakładać coś. W błędnych antycypacjach specjalizują się drogowcy, którzy co roku prognozują, że zimy nie będzie.

Koherentny – czyli spójny, stanowiący jednolitą całość. Sieć naszych autostrad powinna być koherentna.
I jest koherentna. W projektach.

Internalizacja – mówiąc krótko pranie mózgu. Weźmy takie globalne ocieplenie. Media skutecznie przekonały nas o jego istnieniu. Obawiamy się jego straszliwych następstw i jesteśmy całym sercem za tymi, którzy z nim walczą. Nawet brnąc przez zaspy przy 20-stopniowym mrozie.

Obligatoryjny – nakazany, przymusowy, obowiązkowy. Np. państwo obliguje obywateli do płacenia podatków, a posiadanie psa obliguje nas do wychodzenia z nim na spacer.
Obligatoryjnie musimy też płacić składki na OFE, a OFE fakultatywnie (opcjonalnie) może wypracować dla nas godną emeryturę, ale wcale nie musi.

Paradoksalnie – to znaczy, że coś, na przysłowiowy chłopski rozum, jest niemożliwe. I tak, paradoksalnie, im dłużej śpisz, tym budzisz się bardziej zmęczony; im więcej Ciebie, tym mniej (paradoks Natalii Kukulskiej); im więcej wypijesz, tym bardziej chcesz prowadzić.

Empirycznie – to doświadczanie czegoś za pomocą zmysłów, można by rzec – na własnej skórze. Empirycznie możemy przekonać się, czym tak naprawdę jest prąd, gdy włożymy widelec do kontaktu, czemu nie warto łączyć w jednym posiłku śliwek i mleka i dlaczego nie jest dobrym pomysłem opowiadanie dowcipów o Mahomecie, przebywając w krajach islamskich.

Labilność- chwiejność, zmienność. Labilne są kobiety, kursy walut i sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Transcendentalny – czyli niepoznawalny. Oznacza w dużym skrócie, że nie da rady czegoś poznać, gdyż nie posiadamy ku temu odpowiednich narzędzi badawczych. To tak jakby przebywając w szczelnie zamkniętym, pozbawionym jakiegokolwiek oświetlenia pokoju, próbować zmierzyć tętno czarnemu kotu, którego na dodatek tam nie ma.

Konsternacja – zwana potocznie zakłopotaniem, następuje wtedy, gdy rybki w twoim akwarium nie przeżyły eksperymentu w postaci dokarmiania ich orzeszkami ziemnymi, lub gdy przyłapiesz swoich rodziców na uprawianiu seksu.

Abnegacja – abnegat nie jest specjalnie zainteresowany swoim wyglądem i to widać. Ani on śliczny ani higieniczny. Po prostu flejtuch. Jak wydziela nieprzyjemną woń, to staje się śmierdzącym abnegatem. Lecz jeśli nasz abnegat przy okazji jest wiecznie pijany, to żaden z niego abnegat, tylko zwykły menel.

Eklektyzm – to łączenie elementów w jedną całość. Lecz żeby można to było nazwać eklektyzmem, elementy muszą różnić, tj. pochodzić z różnych źródeł. Im bardziej się różnią, tym będzie bardziej eklektycznie. Eklektyczne w zasadzie może być wszystko - sztuka, doktryna, powieść, architektura, muzyka, itp. Wrzucamy do jednego worka różne style, idee, konwencje, teorie, itd., a wyciągamy coś eklektycznego. Np. Fiata 126p, z kierownicą z BMW, siedzeniami z Volkswagena i silnikiem z Poloneza.

Defetyzm – czyli krakanie czyli wkrótce będzie koniec świata; zabiorą nam Euro 2012; Kononowicz zostanie prezydentem lub nie wyjdę z domu, bo z pewnością spadnie na mnie fortepian.

Ambiwalencja – to jednoczesne odczuwanie dwóch przeciwstawnych uczuć w stosunku do kogoś/czegoś.
Ten stan jest doskonale znany osobom na diecie - „Kocham czekoladę, ale jej nienawidzę, bo mi po niej tyłek rośnie”.

Demagogia – pod rękę z populizmem i PR-em (public relations) idzie wygrać wybory. To całokształt działań mających na celu tak nas urobić, abyśmy postawili krzyżyk na karcie wyborczej w ściśle określonym miejscu.
A to aresztują jakąś płotkę, w blasku flashy, a to obiecają 3 miliony mieszkań, wystawią tysiące billboardów, z jakąś uśmiechniętą rodzinką rodem ze stocka; pogrożą komunistom, aferzystom i innym układom – dla każdego coś miłego.


C.D. może N.

4 komentarze:

  1. świetne, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Będzie na 100% już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się Twój styl... bardzo interesujący szkoda jednak, że już nie piszesz, bo z chęcią bym coś jeszcze poczytała :)

    OdpowiedzUsuń