Mam niebywały zaszczyt przedstawić Państwu coś, co przy dobrej pogodzie i niskim kursie dolara można nazwać jak się chce. Osobiście nazywam to sztuką, ale chyba trochę przesadzam.
Tak czy inaczej, Panie i Panowie oto:
"Słoń Ninio"
Występują:
- Radny Michał Grześ,
- Słoń domniemany gej Ninio,
- Cała reszta,
- gościnnie Paris Hilton.
Akt 1
Scena 1
(Poznań, 9 rano, gabinet radnego Grzesia)
Radny Grześ: (znudzony, przegląda poranną prasę)
Czym by się tu dzisiaj zająć...
Hmm...
(ziewa)
Walka z bezrobociem, dziurami w jezdni i korupcją jest taka nudna...
(głębokie westchnienie i poczucie niespełnienia)
Olśnienie: (przychodzi niespodziewanie wraz z doniesieniami o niepokojących, z punktu widzenia moralności radnego Grzesia, zachowaniach słonia Ninia w poznańskim zoo)
Radny Grześ: (olśniony)
Oto problem wymagający natychmiastowej interwencji.
Słoń gejem? To niedopuszczalne!
O skazo na heteroseksualnej orientacji mieszkańców poznańskiego zoo, twój pogromca nadchodzi!
Scena 2
(sesja Rady Miasta)
Radny Grześ: (upewniwszy się, że wszyscy go słyszą głośno i wyraźnie)
Słoń Ninio to gej! Bije samice trąbą i spycha je do basenu. Natomiast z kolegami dogaduje się znakomicie. Toż to niemoralność nad niemoralnościami!
Pozostali uczestnicy sesji Rady Miasta:
(mają to w głębokim poważaniu, jeśli nie głębiej)
Przejdźmy lepiej do kolejnego punktu zebrania, zanim wyborcy dowiedzą się, jakimi pierdołami się zajmujemy.
Media:
(są zachwycone, bo to lepsze od teletubisia i jego czerwonej torebki, po czym natychmiast rozdmuchują całą sprawę)
Akt 2
Scena 1
(Poznańskie zoo. Tłumy gromadzą się przed wybiegiem słonia Ninio.)
Organizacje progejowskie:
Słoniu Ninio, mamy zaszczyt uczynić cię symbolem walki o prawa mniejszości seksualnych.
Przyjmij od nas w prezencie derkę w kolorach tęczy i dwupłytowe wydanie Brokeback Mountain.
Słoń domniemany gej Ninio: (zakłopotany, krztusząc się bananem)
Ej, zaraz! Chwileczkę! Nie przesądzajcie sprawy. Jeszcze nie wiem czy jestem gejem, bo jestem za młody. Zresztą zachowania zwierząt czasem różnią się od waszych. Bez przesady z tą nadinterpretacją.
Organizacje progejowskie: (udają, że nie słyszą i wyciągają transparenty z napisem „Dajcie gejowi Niniowi spokój!”)
Pracownik zoo: (chciał coś powiedzieć, ale się wstrzymał, by nie wyjść na homofoba)
Organizacje antygejowskie: (przybywają na miejsce, by przy pomocy kijów bejsbolowych wytłumaczyć organizacjom progejowskim, że się są w błędzie w kwestii oceny orientacji seksualnej Ninia, oraz aby poćwiczyć celność w rzutach płytami chodnikowymi)
Tłum zgromadzony licznie: (ma nadzieje na ostrą zadymę)
Policja: (rozwiewa tę nadzieję)
Słoń domniemany gej Ninio: (idzie sprawdzić czy w pobliżu nie ma kogoś, kogo by można zepchnąć do basenu lub zbić trąbą)
Pracownik zoo: (poszedł do domu na obiad)
Tłum zgromadzony licznie: (zainspirowany pomysłem radnego Grzesia idzie szukać przejawów homoseksualizmu u innych zwierząt, bo to bardzo interesujące)
Scena 2
(Gdzieś w przestrzeni debaty publicznej)
Głosy skrajnej prawicy:
Ten słoń to diabeł wcielony!
Głosy skrajnej lewicy:
Diabła nie ma.
Głosy skrajnej prawicy:
A właśnie, że jest cholerne komuchy!
Głosy skrajnej lewicy:
A właśnie, że nie ma cholerne mohery!
Głosy internautów:
Buhahaha... ale jazda...
Głos radnego Grzesia:
Jak się nie będzie rozmnażał, to przynajmniej spróbujmy na tym zarobić.
Głos Ninia: (nie liczy się)
Głos przeciętnego Kowalskiego:
A dajcie wy mi wszyscy święty spokój.
Głos Paris Hilton:
Do you think I'm sexy?
Głos odautorski:
Idźcie i rozmnażajcie się, albo i się nie rozmnażajcie, jak tam sobie chcecie.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz